Rytm Wojny część 1 ☛ RECENZJA

3 minut czytania
Rytm Wojny cz. 1
Tytuł: Rytm Wojny cz. 1
Gatunek:
Tłumacz: Anna Studniarek
Ilustracja na okładce: Dominik Broniek
Edycja: II
Data publikacji: 2021
Ilość stron: 636
ISBN: 978-83-66712-19-5
✒ Po utworzeniu koalicji ludzkich monarchów, stawiających opór wrogiej inwazji, Dalinar Kholin i jego Świetliści Rycerze przez rok prowadzili przeciągającą się, brutalną wojnę. Żadna ze stron nie zyskała przewagi, a nad każdym strategicznym posunięciem wisi cień zdrady przebiegłego Taravangiana. Teraz, gdy nowe wynalazki uczonych Navani Kholin zaczynają zmieniać oblicze wojny, wróg przygotowuje odważną i niebezpieczną operację. Następujący później wyścig zbrojeń może rzucić wyzwanie samemu sednu ideałów Świetlistych, a być może wyjawić również tajemnice starożytnej wieży.

Rytm Wojny to czwarta z kolei część, najlepszej w mojej opinii serii Brandona Sandersona – Archiwum Burzowego Światła. Z powodu objętości oryginalnego tomu, który liczy sobie 1232 stron, Wydawnictwo Mag zdecydowało się podzielić książkę na dwie części. Dzięki temu pierwszą część dostaliśmy relatywnie wcześniej i nie trzeba było czekać aż Pani Ania Studniarek skończy przekładać cały tom. Tłumaczowi należą się osobne podziękowania, ponieważ Brandon Sanderson nie oszczędza tłumaczy. Trzeba wykazywać się niezwykłą kreatywnością i wyczuciem zasad którymi rządzi się Cosmere, aby tłumaczenie tak specyficznych nazw było zrozumiałe i łączyło się w sensowną całość.

Książka stylowo nie odbiega od innych pozycji Sandersona. Pierwszy tom rozkręca się powoli, na początku książki otrzymujemy dawkę akcji, która potem zwalnia, a autor zwyczajowo zaczyna snuć intrygę i rozwijać wątki. W Rytmie Wojny Sanderson zaskakuje, bardziej niż zwykle i to z dwóch powodów. Pierwszym jest niezwykła jak na Sandersona liczba ujawnionych powiązań z Cosmere i zdemaskowanych tajemnic Rosharu. Drugie, to dzięki wprowadzeniu do fabuły postaci Venli, autor ma możliwość przedstawić rzeczywistość Rosharu oczami wrogów ludzkości, Parshmenów. Jednak czy naprawdę wrogów, czy też wszystko co zaserwowano nam do tej pory jest czymś innym niż się wydawało? To jest największy klejnot tej serii, głębia, tajemnica i niejednoznaczność. Nic nie jest pewne, nikt nie jest tylko zły lub tylko dobry. Każdy ma jakieś przekonania, marzenia i cele, do których dąży. Świat Rosharu żyje i ewoluuje, a Sanderson sprytnie rzuca światło na rzeczy, które okazują się czymś innym niż się wydawało. Pokazanie konfliktu ludzi z pieśniarzami od innej strony, wyraźnie uwiarygodniło całą historię.

Rytm Wojny - okładka miękka
Rytm Wojny – okładka miękka

Sanderson lubi zagłębiać się w psychologię postaci i z tomu na tom wychodzi mu to coraz lepiej. Bohaterowie dojrzewają i przechodzą wyraźne zmiany wynikające z problemów natury emocjonalnej. Moim zdaniem, jak na literaturę fantasy, jest to robione z wyczuciem i przekonująco, po ludzku. Można powiedzieć, że jest to cykl o mierzeniu się samym z sobą i podróży ku udoskonaleniu. Bohaterowie rozwijają się, a ich problemy wraz z nimi, robią się coraz cięższe i trudniejsze do pokonania. Zarówno Kaladin jak i Shallan ciągle zmagają się z mrokiem w umysłach, a autor ukazuje ich problemy bardzo dojrzale. Poruszane są zagadnienia zarówno stresu pourazowego, wyparcia czy rozdwojenia jaźni. Dzięki temu bohaterowie stają się bardzo ludzcy i bliscy, ich udręka łapie za serce. Postaciom które przebywały nieco w cieniu udaje się pokazać z nowej strony. Adolin wreszcie dostaje szansę, aby uwolnić się od wizerunku poczciwego, choć rozpuszczonego jasnookiego. Kreacja Venli również zaskakuje bardzo pozytywnie, jej pasje i przemyślenia ukazują nieujawnioną wcześniej naturę parshmenów i udowadniają jak specyficzną jest postacią. Największym zaskoczeniem okazuje się jednak Navani, kobieta która w poprzednich tomach była zaledwie dodatkiem do fabuły, tutaj nabiera charakteru i ujawnia swoją prawdziwą osobowość. Sandersonowi udaje się ukazywać swoich bohaterów jako postacie niedoskonałe, takie które potykają się, popełniają błędy i idą na dno. Jak w życiu, niektórzy po upadku podnoszą się, a innym się to nie udaje.

Autor jak zwykle zaskakuje swoją wyobraźnią i pomysłowością. Ciekawym zabiegiem jest skupienie się na mechanizmach działania fabriali i ukazanie całej gamy nowych sprenów. Przedstawione są zasady działania tych przedmiotów i, chociaż moim zdaniem, w niektórych momentach autor za bardzo skupia się na szczegółach, to całościowo wychodzi to na plus. Trochę dezorientować może fakt jak szybko dokonały się tak duże technologiczne zmiany, w stosunku do tomu pierwszego. Oczywiście znając Sandersona będzie na to w przyszłości odpowiednie wyjaśnienie. Książka, jak pozostałe pozycje z tej serii, chwilami dezorientuje konstrukcją fabuły. Czasem przeskakujemy kilka miesięcy do przodu, dostając na tacy dokonania bohaterów, a czasem ciągnący się problem zostaje rozwiązany w kilku zdaniach. Akcja książki niekiedy musi się cofnąć, aby autor mógł objaśnić coś, co wspomniane było już wcześniej. Przypuszczam jednak że w książce o tak rozbudowanej fabule nie da się uniknąć takich zabiegów.

Nie można również nie wspomnieć o pięknym wydaniu Rytmu Wojny. Twarda okładka ze świetną grafiką Dominika Brońka, kolorowe ilustracje heroldów i świetne szkice w środku. Tekst dopracowany, każdy rozdział tradycyjne ozdobiony glifem i jedynie nieliczne literówki. To wszystko sprawia że książkę czyta się lekko i szybko.


Galeria


 ➢ Streszczenie Rytm Wojny I 
4.6Wynik całościowy

Rytm Wojny cz. 1

Recenzja IV tomu Archiwum Burzowego Światła - Rytm Wojny.

  • Fabuła
    4.5
  • Postacie
    5.0
  • Okładka i ilustrcje
    4.7
  • Kompozycja
    4.0
  • Estetyka wydania
    4.7