Brandon Sanderson od czasu do czasu rozpieszcza swoich czytelników krótkimi nowelkami, tematycznie związanymi z jego książkami. Chociaż fabuła w porównaniu do głównych serii jest dość prosta, poziom opowiadań jest równie wysoki. W nowelkach autor zwykle daje szanse postaciom drugoplanowym, którym nie może poświęcić wiele uwagi w głównych tomach. Te kreacje pomagają im się wybić i dać poznać czytelnikowi. Przy okazji Sandersonowi udaje się pogłębiać swój świat i przemycać sporo tajemnic z Cosmere.
W Odprysku Świtu Sanderson zapoznaje nas bliżej z Rysn i Lopenem. Obie te postacie, wielokrotnie wspominane w głównych tomach, tutaj miały okazję pokazać się w pełnej krasie. Znowu mamy okazję wejść do unikalnego świata Rosharu i podróżować z bohaterami po tajemniczych i niebezpiecznych oceanach. Krótka forma nowelki nie pozwala na rozwodzenie się nad szczegółami, więc wartka akcja towarzyszy nam niemalże od pierwszej strony. Napięcie wzrasta z każdym kolejnym rozdziałem, prowadząc do energetycznego i wciągającego finału. Fabuła prowadzona jest na przemian z punktu widzenia Rysn i Lopena. Ciekawie jest obserwować wzajemne relacje poważnej i odpowiedzialnej Rysn z radosnym Lopenem i jego szalonymi pomysłami. Sanderson świetnie zachowuje równowagę pomiędzy trudnymi tematami, a humorem. Nie jest ani za bardzo patetycznie, ani zbyt beztrosko. Z zapartym tchem śledzimy losy bohaterów, zarówno tych ludzkich jak i przesympatycznego Skowrończyka, który stał się jednym z powodów tej niebezpiecznej odysei.
Autor serwuje nam sporo ciekawych zwrotów akcji i zaskoczeń. Możemy poznać bliżej pomniejszych bohaterów, takich jak Huio, Sznur czy Nikli i zapoznać się z ich motywacjami i marzeniami. Okazuje się że to fantastyczni bohaterowie, wnoszący ducha i charakter do całej serii. Mamy okazję obserwować zmagania Rysn z załogą, która jej nie akceptuje i jej miłość do Chiri-Chiri. Sanderson przyzwyczaił nas już do tego, że w każdej książce próbuje pochylić się nad gorzkimi problemami z którymi borykają się niektórzy ludzie. Tutaj koncentruje się na postaci Rysn i jej desperackiej walce o samodzielność, spowodowanej brakiem władzy w nogach. Bardzo zręcznie odzwierciedla niezrozumienie i lekceważenie z jakim stykają się tacy ludzie. Umiejętnie przedstawia jak trudne dla takich osób są podstawowe czynności, które kiedyś robili bez zastanowienia. Z jakim brakiem komfortu wiąże się takie ograniczenie wolności i ciągła potrzeba pomocy.
Wydawnictwo, mimo iż chodzi o tak skromną publikację, odpowiednio zadbało o wszystkie szczegóły wydania. Elegancka, twarda okładka w barwach zgranych z resztą serii Archiwum. Zintegrowana zakładka i piękne ilustracje od Dominika Brońka. Chronologicznie Odprysk Świtu powinno czytać się po 3 tomie, Dawcy Przysięgi. Historia koncentruje się na morskiej wyprawie na tajemniczą i niedostępną wyspę Akinah. Kampania ma zapewnić bezpieczeństwo koalicji z Urithiru, choć jak to bywa w takich sytuacjach, każdy bohater ma swoje odrębne motywacje i cele. Nowelka tematycznie jest mocno powiązana z pozostałymi pozycjami z Archiwum Burzowego Światła. Szczególnie finał i jego kaliber, z punktu widzenia całości Cosmere. Pozycja obowiązkowa dla każdego entuzjasty Archiwum Burzowego Światła.
GALERIA
Odprysk Świtu
Recenzja nowelki ze świata Archiwum Burzowego Światła - Odprysk Świtu.